- A pamiętasz jak zarywał do Ciebie ten John? - spytał Harry.
Jak zwykle. Leżałam wtulona w niego na trawie niedaleko jeziorka i wspominaliśmy wspólne czasy. Nasze ulubione i wspólne miejsce w Holmes Chapel. Zawsze tam chodziliśmy kiedy chcieliśmy pobyć sami, tylko we dwoje.
- Tak. Złamałeś mu nos. - powiedziałam oburzona. Chłopak się zaśmiał.
- Nikt nie będzie zarywał do mojego słoneczka. - rzekł i pocałował mnie w czoło.
- Przez to każdy chłopak bał się do mnie podejść. - zaśmiałam się.
- Piękne czasy. - rozmarzył się Loczek.
- To dlaczego nie może być więcej? - spytałam siadając i patrząc mu głęboko w oczy.
- Wiesz przecież jak jest. - powiedział se smutkiem.
- Wróć ! - krzyknęłam. Głos mi się już załamywał. Łzy zaczęły spływać pojedynczo po policzkach.
- Bardzo bym chciał, ale nie umiem. - zauważyłam u niego także łzy.
- Proszę . . . Tęsknie za tobą i chłopcy też . . .
- Bądź silna , dobrze?
- Nie mogę! Nie daję rady. . . - wybuchłam płaczem.
- Jestem przy tobie duchem, pamiętaj. - wstał.
- Nie odchodź ! Proszę! - także wstałam i złapałam go za rękę.
- Jest pewna osoba , która ci pomoże. Jesteś dla niej całym światem. - powiedział.
- Kto to?
- Zamknij oczy.
- Nie!
- Proszę. . .
- Ugch . . . - zrobiłam to o co prosił, ale szybko otworzyłam oczy.
Nie było go. Zniknął
Zaczęłam wołać , krzyczeć. Ale nic nie dawało. Zostawił mnie , ZNOWU !