poniedziałek, 30 czerwca 2014

Prolog

- A pamiętasz jak zarywał do Ciebie ten John? - spytał Harry. 
Jak zwykle. Leżałam wtulona w niego na trawie niedaleko jeziorka i wspominaliśmy wspólne czasy. Nasze ulubione i wspólne miejsce w Holmes Chapel. Zawsze tam chodziliśmy kiedy chcieliśmy pobyć sami, tylko we dwoje. 
- Tak. Złamałeś mu nos. - powiedziałam oburzona. Chłopak się zaśmiał. 
- Nikt nie będzie zarywał do mojego słoneczka. - rzekł i pocałował mnie w czoło. 
- Przez to każdy chłopak bał się do mnie podejść. - zaśmiałam się. 
- Piękne czasy. - rozmarzył się Loczek. 
- To dlaczego nie może być więcej? - spytałam siadając i patrząc mu głęboko w oczy. 
- Wiesz przecież jak jest. - powiedział se smutkiem. 
- Wróć ! - krzyknęłam. Głos mi się już załamywał. Łzy zaczęły spływać pojedynczo po policzkach. 
- Bardzo bym chciał, ale nie umiem. - zauważyłam u niego także łzy. 
- Proszę . . . Tęsknie za tobą i chłopcy też . . . 
- Bądź silna , dobrze? 
- Nie mogę! Nie daję rady. . . - wybuchłam płaczem. 
- Jestem przy tobie duchem, pamiętaj. - wstał. 
- Nie odchodź ! Proszę! - także wstałam i złapałam go za rękę. 
- Jest pewna osoba , która ci pomoże. Jesteś dla niej całym światem. - powiedział. 
- Kto to? 
- Zamknij oczy. 
- Nie! 
- Proszę. . . 
- Ugch . . . - zrobiłam to o co prosił, ale szybko otworzyłam oczy. 
Nie było go. Zniknął 
Zaczęłam wołać , krzyczeć. Ale nic nie dawało. Zostawił mnie , ZNOWU !